12-tygodniowy plan II - finished (38)
W zeszłym tygodniu drugi raz, odkąd zacząłem pisać bloga, a więc od 28
sierpnia 2021 r. nie opublikowałem wpisu. W zeszły poniedziałek
wieczorem nawet zacząłem tworzyć posta, ale ostatecznie odpuściłem
sobie. Niestety odpuściłem też cały tydzień pod kątem realizacji zadań.
Zaczęło się od tego, że w poniedziałek obie moje pociechy nie poszły do
przedszkola, bo się rozchorowały. Co prawda we wtorek i w środę córeczka
już poszła, ale w czwartek było boże ciało i długi weekend więc do
końca tygodnia już wszyscy razem byliśmy w domu. We wtorek przyszedł do
mnie zamówiony dysk SSD. Moje Manjaro od momentu włączenia komputera do
pełnej gotowości wgrywało się 5 min i jak szukałem przyczyny, to okazało
się, że największym problemem jest dysk HDD, bo ta dystrybucja Linuxa
wczytuje ogromną ilość drobnych plików. Tak więc zakupiłem 500GB dysk
SSD i zacząłem zabawę z przeniesieniem wszystkiego na nowy napęd.
Najpierw
wymyśliłem, że aby nie tracić czasu na instalację, a zwłaszcza
konfigurację od nowa Linuxa sklonuję swój stary dysk na nowy. Jednym z
najpopularniejszych opensource'owych narzędzi do klonowania dysków jest
CloneZilla. To narzędzie nie ma funkcji klonowania bezpośrednio jednego
dysku na drugi, tylko najpierw należy stworzyć obraz źródłowego dysku, a
potem ten obraz odtworzyć na docelowym dysku. Wymyśliłem, że do tego
celu oraz w ogóle do przechowywania backupów wykorzystam 500 gigowy
dysk, który wraz z RAM-em dostałem od kolegi z Anglii.
Odpaliłem
Manjaro Live i uruchomiłem proces klonowania. Samo tworzenie obrazu
dysku zajęło jakieś 2h, więc pełen optymizmu przystąpiłem do odtwarzania
tego obrazu na nowym SSD. Najpierw licznik pokazał estymację 1h do
końca, co jeszcze bardziej nastroiło mnie pozytywnie i podobnie jak w
czasie tworzenia obrazu zająłem się zabawą z moim chorym synkiem. Po
godzinie okazało się, że estymowany czas wynosi już nie godzinę, ale
godzinę i dwadzieścia minut. Zacząłem obserwować, jak wygląda szybkość
transferu danych i okazało się, że ta wartość sukcesywnie spada.
Zaniepokoiło mnie to, ale cóż mi pozostało, postanowiłem czekać. Po 8h
od rozpoczęcia procesu, kiedy wykonane było już 96%, odtwarzanie dysku
zostało przerwane i pojawił się komunikat, że nie udało się przywrócić
obrazu.
Myślałem, że mnie krew zaleje, 10h czekania i na sam
koniec błąd, to prawie jak zeszłoroczny wyścig le Mans, w którym zespół
Roberta Kubicy prowadził z ogromną przewagą i na 10 min przed końcem 24h
wyścigu samochód stanął i już nie ruszył (swoją drogą szacun, że w tym
roku udało im się ukończyć wyścig na 2. miejscu w swojej kategorii).
Generalnie tak się wściekłem, że nawet nie wiem, jaki był błąd, bo po
prostu wyłączyłem komputer. Ostatecznie okazało się, że dysk był
uszkodzony i musiałem wywalić go na złom. W międzyczasie poczytałem
trochę i znalazłem narzędzie RescueZilla, które jest dużo prostsze od
CloneZilla i ma funkcję bezpośredniego klonowania dysków z jednego na
drugi.
Ten proces przebiegł bardzo sprawnie i już po 2h się
zakończył z komunikatem, że udało się sklonować dysk. Co prawda był tam
też komunikat o jakimś błędzie z zamontowaniem sklonowanej partycji, ale
ogólnie uznałem, że proces przebiegł pomyślnie. Niestety myliłem się.
Co z tego, że na dysku były sklonowane partycje, skoro w żaden sposób
nie dało się ich zamontować, nie mówiąc już o odtworzeniu bootloadera.
Po całym dniu (drugim już) boksowania się z tematem ktoś na forum
Manjaro zasugerował, że albo nowy dysk SSD jest uszkodzony, albo system
plików BTRFS, który miałem na starym dysku mechanicznym może być
niekompatybilny z dyskiem SSD.
Na szczęście okazało się, że
pierwsza hipoteza nie była prawdziwa, po usunięciu wszystkich partycji i
utworzeniu nowej, pustej, dysk działał bez zarzutów. Ostatecznie
postanowiłem zainstalować Manjaro od nowa na czysto. Po przeczytaniu
pierdyliarda poradników, blogów i wpisów na forach na temat tego, jaki
system plików będzie najodpowiedniejszy na dysku SSD, na którym ma
śmigać Manjaro, podjąłem decyzję, że będzie to stary, sprawdzony system
ext4.
Teraz w końcu mam w pełni skonfigurowane Manjaro na moim
nowym superszybkim dysku SSD i muszę powiedzieć, że efekty przerosły
moje oczekiwania. System od włączenia kompa do pełnej gotowości ładuje
się w 20s, a i podczas pracy wyraźnie zauważalny jest wzrost wydajności.
No i ta cisza, jedyne co słychać to lekki szum coolera, a nie ciągłe
rzępolenie dysku talerzowego. Stary dysk zostawiłem zamontowany i
trzymam na nim niepotrzebne na co dzień dane, a dodatkowo przygotowałem
stary 500 gigowy dysk z laptopa jako zewnętrzny backup. Wykonałem już na
niego kopię obrazu w pełni skonfigurowanego i dobrze działającego
Manjaro na wypadek, gdyby coś się zepsuło i planuję systematycznie
tworzyć backup danych oraz co jakiś czas generować nowy obraz całego
dysku.
Mimo wszystko trochę mi szkoda tego tygodnia, bo był to
ostatni tydzień 12-tygodniowego planu i mogłem finiszować z niezłym
przytupem. We wcześniejszym tygodniu tyle czasu spędziłem na
dopracowywaniu strony mojego bloga, że nawet przestałem to liczyć. Do
raportu wpisałem, że było to 200% planu, choć, jak bym wpisał 300, to
pewnie też bym nie skłamał. Wykonałem też 5 zadań na Codewars i ok
godziny poświęciłem na czytanie tutoriali. Mimo że moja aktywność w
zeszłym tygodniu, jeśli chodzi o kluczowe zadania, była znikoma to i tak
cały cykl zakończyłem z wynikiem 105%.
Rozmawiałem z kolegą,
który od kilku lat jest frontendowcem (też się przebranżawiał, co prawda
w nieco młodszym wieku niż ja, ale zawsze). Pokazałem mu moją stronę i
ogólnie opowiedziałem, co robię i co umiem, a czego mi jeszcze brakuje.
Kolega powiedział, żebym doszlifował stronę i bez skrępowania wysyłał CV
na Juniora, a w międzyczasie robił projekty z wykorzystaniem JS-a. Tak
też postanowiłem zrobić. Co prawda to zeszły tydzień miałem wykorzystać
na doszlifowanie strony, ale wyszło, jak wyszło. W tym tygodniu
zamierzam to nadrobić i zacząć słać CV wszędzie gdzie kogoś szukają i
nie tylko.
A więc zakończyłem mój drugi 12-tygodniowy plan, tym
razem z wynikiem ponad 100%. Niezmiernie się cieszę, że mi się to udało i
po mojej wiedzy widać, że wszystkie moje działania przynoszą efekty.
Najważniejsze, że dzięki temu, że mam plan i zobowiązałem się regularnie
opisywać efekty moich działań na blogu, pracuję systematycznie już od
ponad dziewięciu miesięcy. Zajebiste jest też to, że zupełnie nie
straciłem zapału i motywacji, a mój głód wiedzy jest jeszcze większy.
Teraz rozpoczyna się okres wakacyjny, więc nie planuję kolejnego cyklu,
ale za to chcę przetestować inną metodę rozliczania swoich aktywności.
Zaplanuję sobie pewne codzienne działania, które będę odhaczał jako
wykonane i na koniec tygodnia będę podsumowywał, ile z tych działań
udało mi się wykonać. Za tydzień mam nadzieję, będę mógł opisać, jakie
to działania sobie zaplanowałem, a tymczasem wracam do szlifowania mojej
strony.
Jeszcze jedno, w ostatnim newsletterze
„Przeprogramowanych” Marcin „zareklamował” odcinek podcastu Lexa
Friedmana, w którym rozmawia on z Richardem Hansonem na temat rozwoju
cywilizacji, naszej, ale i obcych, możliwego życia we wszechświecie oraz
wiele innych tematów. Jako że już kilkakrotnie to, co polecał Marcin,
przypadło mi do gustu, postanowiłem również teraz sprawdzić tę rozmowę.
Na początku przeraziło mnie, że rozmowa trwa ponad cztery godziny a ja,
żeby lepiej zrozumieć, o czym rozmawiają, oglądam to na YouTube z
napisami po angielsku, ale kolejny raz nie zawiodłem się na poleceniach
Marcina. Jestem w połowie rozmowy, ale jest ona tak wciągająca i
interesująca, że najchętniej nie przestawałbym jej oglądać. Polecam dla
każdego, kto interesuje się podobną tematyką:
Robin Hanson: Alien Civilizations, UFOs, and the Future of Humanity | Lex Fridman Podcast #292
"Droga do sukcesu to podjęcie zmasowanych, zdeterminowanych działań" ~ Anthony Robbins
"Wielu ludzi, którym nie udało się w życiu, nie zdaje sobie sprawy z tego, jak blisko sukcesu byli, kiedy się poddali" ~ Thomas Edison
Komentarze
Prześlij komentarz